Zapisz się do naszego newslettera i odbierz 10% rabat na pierwsze zamówienie >> 


Limitowana kolekcja ceramiki ściennej FRØPT x Nogalska: Proste historie o zabarwieniu

Limitowana kolekcja ceramiki ściennej, to nasz wspólny projekt z ilustratorką i projektantką Anią Nogalską. W jego wyniku powstało 30 unikatowych obiektów różniących się kształtem, wygięciami i tonalnością grafiki. 3 ilustracje przeniesione na formę organicznych talerzy opowiadają swoje zmysłowe historie z reflektorem  skupionym na kobiecie. 


Przeczytaj rozmowę, z której dowiesz się m.in.: jak narodził się pomysł na ceramikę ścienną, dlaczego zdecydowałyśmy się na kolekcję limitowaną i jak wygląda proces powstawania talerzy.

Zwróciłyśmy się do Ciebie z propozycją zrobienia wspólnego projektu związanego z ceramiką, ponieważ wiedziałyśmy, że eksperymentujesz już na tym polu. Pomysł talerzy ściennych bardzo nam się podobał, pasował do naszego myślenia o marce, byłyśmy też przekonane, że z naszej współpracy może powstać coś fajnego. Ale zacznijmy od początku, dlaczego zaczęłaś przenosić swoje ilustracje na ceramikę?
 
Lubię działać na styku sztuki użytkowej i wzornictwa, taka elastyczność i płynne przejścia między różnymi dziedzinami i odmiennym warsztatem są wyzwalające i inspirujące. Od jakiegoś czasu szukałam nowego medium dla rysunku i ilustracji, którymi się zajmuję. Chciałam potraktować glinę jak przestrzenne płótno. Sama ceramika kiełkowała mi w głowie już od paru lat, a w czasie pracy przy sesjach, set designie i scenografii, ta idea zaczęła się klarować. Bardzo często patrzę na przestrzeń jak na obraz, pomysł na ceramiczne obiekty i ich kształt powstały przy takim zapatrzeniu, oglądaniu i uzupełnianiu kadru.

Skąd pomysł na formę talerzy?

Przygotowując wzory kolekcji, szukałam dla nich organicznej formy. Mam słabość do tradycyjnego wzornictwa. A malowane talerze wieszane na ścianie to kawał historii artystycznego rzemiosła. W moim odczuciu to pole do dalszych poszukiwań dla projektantów. Nie bez znaczenia jest też moja wielka miłość dla malowanej ceramiki z pracowni Maduro i Picasso. W moim przypadku talerz stał się punktem wyjścia.  

W trakcie pierwszych rozmów o naszej wspólnej kolekcji ceramiki ustaliłyśmy, że będą to 3 nieszkliwione talerze, każdy numerowany i sygnowany, dostępny w 10 egzemplarzach. Resztę zostawiłyśmy Tobie. Czy temat ilustracji od początku był dla Ciebie jasny?

Dla mnie najistotniejszy jest zawsze koncept, grafika, rysunek. W doborze tematu jestem konsekwentna od początku mojej drogi. Lubię rysować kobiety, mają niesamowity rzeźbiarski organiczny potencjał. Często zahaczam o sensualność. Jak tylko mogę, przemycam tematykę cielesną i zmysłową, wyłapuję pozornie proste historie, które mają znaczenie. Mam ustawiony radar na wszelkie nieporadności, połamane serca, kosmate myśli, to mój ekosystem, tam czuję się jak ryba w wodzie. Myślałam o tym cyklu jak o tomiku poezji lekko zmysłowej. Każda z grafik na talerzach zatopiona jest w swojej wyizolowanej przestrzeni. Pomimo tego zachowują spójność wizualną, funkcjonują osobno i razem.

Talerze mają różne kształty i wygięcia, jak wygląda proces nanoszenie na nie grafiki?

Projektowanie grafiki czy też ilustracji na ceramikę nie różni się zasadniczo od rysowania w ogóle. Na początku jest papier, ołówek i szukanie formy. Ceramika wymagała ode mnie bardziej syntetycznego podejścia do rysunku. Mniej historii bardziej skondensowane środki wyrazu.  Równolegle pracowałam nad innymi talerzami do swojego projektu, więc cały proces przeniesienia myślenia o rysunku ewoluował płynnie.

Od początku odpowiadasz za wykonanie talerzy od konceptu kreatywnego po aktywne uczestnictwo w procesie ich produkcji.  Co było dla Ciebie największym wyzwaniem w tym projekcie?

Cały proces realizacji odbywał się w czasie izolacji pandemicznej, przy zamkniętych pracowniach. Przygotowywałam formy w domowej przestrzeni, rozwałkowywałam glinę i nanosiłam grafikę. Dosłownie cała byłam w talerzach i pyle ze szlifowania, przyglądałam się im i dopilnowywałam. Miałam wrażenie, że biorę udział w tajnych kompletach i tylko duża determinacja pozwalała mi kontynuować proces. Na szczęście miałam już wtedy obwąchany wstępnie temat, pierwsze doświadczenia i pierwsze wypały za sobą, więc czułam, w jakim kierunku zmierzać. Wiedziałam, że zależy mi na tonalności i teksturze grafiki, wiedziałam też, że chce uzyskać efekt grafiki warsztatowej. Byłam przekonana, że całość ma być surowa i nieszkliwiona, naturalna, opłukana jak wyrzucone przez morze przedmioty. Reszta to intuicja.

Zdecydowałyśmy się na limitowaną edycję, ponieważ każdy talerz jest przez Ciebie ręcznie formowany i ilustrowany. W efekcie powstało 30 unikatowych obiektów. Opowiedz, jak wygląda etap ich produkcji?

Talerze powstają w małej warszawskiej pracowni podczas podwójnego wypału. Grafika i rysunek nanoszony jest na mokrą glinę, więc muszę wcześniej pracować wyobraźnią i przewidzieć efekt. Na tym etapie najwięcej pracuję nad materią, domalowuje, przecieram, pracuję nad teksturą i rozprowadzeniem angoby, nadaje formę glinie. Dzięki temu każdy z obiektów ma inny kształt i wygięcie, swoją tonalność, przetarcia na grafice, inne rozcieńczenie plam wody i pehatyny. To duża frajda, kiedy wiem, że każdy egzemplarz może pojawić się tylko raz. Ma ślad linii papilarnych i zbiera mój nastrój dnia. To piękne uczucie – od początku do końca bardzo naturalne, całkowicie zmysłowe i haptyczne. Po pierwszym wypale na biskwit zaczyna się czas, który w moim odczuciu jest dużą przyjemnością, to pieszczotliwe czułe szlifowanie. To jest dalej długa i wymagająca skupienia fizyczna praca, ale głowa zdecydowanie jest w niebie.Kolejny wypał to już oczekiwanie na finał i na odpowiednie nasycenie koloru i wybarwienie. Oczywiście przy pomyślnych wiatrach.

Grafikę nanosisz na talerze sitodrukiem. Dlaczego zdecydowałaś się na tę technikę?

Zależało mi na naturalnym charakterze ceramiki. Efekcie grafiki warsztatowej na ceramice. Chciałam, by glina dawała trochę odczucie starych surowych japońskich, barwionych glinką i angobą naczyń, ale ze współczesnym podejściem do rysunku. Istotna dla mnie była kontrola nad rysunkiem nad jego lapidarną formą, bez grubych rustykalnych śladów pędzla, matrycowa, organiczna forma. Najbliższa moim intencjom okazała się właśnie serigrafia. To stara technika, która ma korzenie w Japonii. Początkowo używana do barwienia kimon przy pomocy naciągniętych na ramę jedwabnych nici, przeszła długą drogę, często używana w sztuce, dzisiaj bardzo już uproszczona i sprofesjonalizowana. Serigrafia jest mi bliska, pracownia sitodruku była miejscem mojej specjalizacji na Akademii w Gdańsku. Daje możliwość zapanowania nad materiałem i rysunkiem, kontrolowanego przypadku, który w moim odczuciu był konieczny przy tej koncepcji i pracy w glinie. Mogłam skupić się na znalezieniu struktury i tekstury w kolorze bez straty dla rysunku, na odpowiednich przejściach tonalnych, akwarelowych rozmyciach i szorstkiej kamiennej fakturze.

Wiemy, że w ten projekt włożyłaś dużo serca, jakie emocje niosą ze sobą talerze?

Zbierają wiele emocji, ale gdybym miała wydestylować te najważniejsze to na pewno będą nimi pasja, żarliwość i miłość. Każdy z talerzy skupia w soczewce mały wycinek z mojego życia, który wysyłam w świat i życzę smacznego. Cały proces tworzenia to alchemia od kuchni, w której przeplata się melancholia, trudne orzechy do zgryzienia i znikające momenty. Proste historie z reflektorem skupionym na kobiecie.

Limitowana kolekcja ceramiki ściennej

Anna Nogalska 
Dziewczyna z Trójmiasta. Absolwentka Wydziału Malarstwa i Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Ilustratorka, projektantka i plakacistka. Działa na styku sztuki użytkowej i wzornictwa, nie ogranicza się do jednego medium. Rysuje, maluje, fotografuje i wycina, zbiera stare papiery, historie pozornie niemożliwe, rysunki dla dorosłych i piękne kamienie.

Ania Nogalska https://www.instagram.com/_nogalska/

 

Limitowana kolekcja ceramiki ściennej została wyróżniona znakiem jakości must have 2022 na Łódź Design Festival.